Postawa polskiej reprezentacji na mundialu jaka jest – każdy widzi, nic specjalnego.  Wraz ze słabymi występami naszej kadry, zobaczyć również możemy wszechobecną specjalizację trenerską u osób, które z piłką nożną mają niewiele, bądź bardzo mało wspólnego. Przyczyn niepowodzeń sam nie znam, ale przewijając tablice facebookową, bardzo szybko dzięki „trenerom” je poznałem –„jak można zmieniać taktykę przed samym turniejem?” , „dramatyczne przygotowanie motoryczne”, „Peszko?”, czy moje ulubione „Krycha zupełnie nie sprawdza się w grze na szóstce”. Abstrahując od tematu – każdy szanujący się kibic wie już, że niegdyś defensywny pomocnik to szóstka!  Nie o mundialu tutaj, chociaż dzięki niemu powstał pomysł, aby coś krótkiego napisać. 

Do czego zmierzam? Mechanizm, który każdy z was zauważy w codziennym życiu, a najczęściej rozmawiając z kimś o polityce, bądź właśnie piłce nożnej.  EFEKT KRUGERA-DUNNINGA, czyli zjawisko polegające na tym, że osoby niewykwalifikowane w jakiejś dziedzinie życia mają tendencję do przeceniania swoich umiejętności w tej dziedzinie, podczas gdy osoby wysoko wykwalifikowane mają tendencję do zaniżania oceny swoich umiejętności.

         Jak to pewnego razu stwierdził Charles Darwin – „ignorancja częściej jest przyczyną pewności siebie, niż wiedza”. Justin Kruger i Davida Dunning zwracając uwagę na wcześniej przeprowadzone badania, postawili hipotezę że w przypadku zdolności, które każdy może posiąść w większym lub mniejszym stopniu, osoby niekompetentne:

  1. nie dostrzegają swojego niskiego poziomu zdolności,
  2. nie potrafią prawidłowo ocenić poziomu zdolności u siebie,
  3. nie potrafią prawidłowo ocenić poziomu zdolności u innych,
  4. rozpoznają i uznają swój niski poziom zdolności dopiero po odpowiednim treningu danej umiejętności

         Zjawisko to, można odnieść do każdej umiejętności, bądź poziomu wiedzy na dany temat. Moją specjalizacją jest przygotowanie motoryczne i odniosę się do tej dziedziny. Problem również dotyczył samego mnie, kiedy to na początku swojej przygody trenerskiej po przeczytaniu jednej książki tematycznej i obejrzeniu 50 filmów na youtube, uważałem się za światowej klasy specjalistę. Po każdym ukończonym szkoleniu przeszywała mnie niesamowita pewność siebie i wiara w wysoki poziom mojej wiedzy i umiejętności. Nie pamiętam już dokładnie, jakimi etapami wiedza do mnie przychodziła, więc zdarzeń zostanie przedstawiona tylko i wyłącznie, aby zobrazować sytuację.

  1. Jedno z pierwszych szkoleń po ukończeniu studiów – TRENING FUNKCJONALNY. Totalny trend. Olać siłownie, tylko bycie funkcjonalnym sprawi, że zostaniesz mistrzem świata. Na nim poznałem prace przy użyciu taśm Mini-Band i dowiedziałem się jak ważne w pracy sportowca są pośladki. „Dzięki ćwiczeniom na mięsień pośladkowy średni nie ma możliwość, aby twoi zawodnicy doznawali urazów okolicy pachwiny”. Tak też czułem. Żaden mój zawodnik nie będzie miał prawa skarżyć się na uraz, bo na każdej rozgrzewce dokładnie aktywujemy pośladki. Pierwszy z nich pojawił się jakiś tydzień później.
  2. Ocena funkcjonalna – umiem oceniać funkcjonalność zawodników. Umiem wprowadzać korekcje i egzekwować efektywny ruch. Wiem już który z zawodników jest bardziej narażony na urazy. Dzięki odpowiednio wykonanemu przysiadowi z kijkiem nad głową, zawodnicy będą nie do zatrzymania! Teraz już jestem kozak! A kontuzje jak były, tak są nadal.
  3. Nauka dwuboju olimpijskiego – Podnoszenie ciężarów drogą do mistrzostwa, trójwyprost i te sprawy, lepiej tego nie zrobisz. Zmotywowany wróciłem do pracy. Wszystko fajnie, ale w klubie w którym wtedy pracowałem miałem jedną sztangę na 20 zawodników.
  4. Kształtowanie systemów energetycznych – wydolność tlenowa i beztlenowa. Dzięki odpowiedniemu treningowi zwiększę ilość mitochondriów, dzięki czemu będą się szybciej regenerować. Teraz to będą dopiero chodzić!
  5. Kształtowanie wydolności przez gry – jak to? To nie trzeba biegać z pulsometrem?
  6. GPS – pełen monitoring.  Będę wiedział jak szybko i jak dużo biegają.
  7. Stosunek zmęczenia ostrego do chronicznego? Serio
  8. I tak dalej i tak dalej.

         Tych punktów mogłoby być 3 razy tyle. Chcę w prosty sposób przedstawić zależność ilości nowopowstałych wątpliwości wraz z procesem zgłębiania wiedzy. Im wcześniej na swojej drodze byłem, tym miałem mniejsze wątpliwości co do wielkości moich braków.  Im mocniej wchodzę się w świat przygotowanie motorycznego, im więcej czytam publikacji, im większą ilość szkoleń odbywam, tym bardziej „wiem, że nic nie wiem”. Im większe mam doświadczenie w pracy jako trener, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że posiadanie pełnej wiedzy w tej dziedzinie (w innych również), jest niemożliwe. Dążenie do perfekcji jest swoistą pułapką. Nic nie jest czarno-białe. Złe przygotowanie motoryczne drużyny Polski do mundialu? Z pewnością lepiej przygotowani zostali piłkarze Meksyku robiąc ciuchcię w basenie, którzy w trakcie powstawania tego artykułu przypieczętowali awans do fazy pucharowej.

         Nie neguję żadnej metody treningowej. Przestań kręcić nosem, kiedy jakaś drużyna biega wyizolowane biegi bez piłki, jeśli uważasz, że wszystko w treningu piłkarza powinno odbywać się z piłkami. Dla jednego najważniejszy będzie trening siły, dla drugiego szybkości. 2+2=4 i 1+3=4. Różnymi drogami, można osiągnąć ten sam zamierzony efekt. 

         Na wiele pytań nie istnieje jedna wyczerpująca odpowiedź, ale zgłębiając wiedzę możemy się ku niej przybliżyć.  Idealne rozwiązania nie istnieją.  Możemy za to ciągle edukując się,  wybrać te optymalne  i według filozofii KAIZEN z dnia na dzień stawać się lepszymi trenerami.

MICHAŁ NAULEWICZ

CZĘŚĆ PROJEKTU I SZKOLENIOWIEC BETTER WAY

TRENER PRZYGOTOWANIA MOTORYCZNEGO W ESCOLA VARSOVIA

Podobne wpisy